wrrr...
To nie jest dobry dzień... po ustalonych 3 tygodniach zadzwoniłam do murarzy... może nie powinnam, Bo po co się denerwować? Dowiedziałam się za to kiedy przyjdą dokończyć budowę... i jest to... koniec maja... No jakoś mój umysł tego nie ogarnia, no cóż budowanie uczy cierpliwości- bo przecież nie przytargam ich sobie za włosy na moją budowę (aczkolwiek...)
Dachowcy umówieni na koniec czerwca/początek lipca, więc mam nadzieję że się wyrobią... wrrrrrr